Hojnie.

Mk 10, 28-31

hands holding red heart

Skąpstwo, pazerność pozwalają na pewien czas zachować stan posiadania. Żadną miarą jednak nie są sposobem na pomnażanie majątku. Inwestorzy dobrze podpowiedzą, że wpierw konieczne jest zainwestowanie własnych funduszy, zanim osiągnie się zysk. Podjęcie ryzyka poprzez zainwestowanie większej kwoty, daje szansę na pomnożenie profitów. Podobnie jest z inwestycjami długoterminowymi, gdzie spodziewany zysk jest poza zasięgiem wzroku.

Trzeba wpierw stracić, by później zyskać więcej.

Podobne prawo nie jest też obce rolnikom, którzy z części swych plonów jakby rezygnują. Przeznaczają je bowiem pod zasiew, by uzyskać wielokrotnie większy plon. Młodzi małżonkowie podejmując rodzicielstwo  również wiele tracą. Zwłaszcza szczęście bycia tylko i wyłącznie dla siebie – ach te romantyczne wieczory i randki! Swój czas i uwagę, większość wolnych chwil a nawet noce, sporą część domowego budżetu, oddają dziecku, które przychodzi na świat. Już po kilku tygodniach wyglądają przeważnie jak z krzyża zdjęci. Wbrew pozorom są jednak wielokrotnie szczęśliwsi niż wcześniej. Dopiero teraz są w pełni prawdziwą rodziną i odkrywają pełnię męskości i kobiecości. Przykładów można mnożyć wiele.

Więcej jest bowiem szczęścia w dawaniu aniżeli w braniu.

Doprawdy trzeba to doświadczyć samemu, żeby w pełni zrozumieć i docenić. Każdy z nas pragnie być szczęśliwy, posiadać to wszystko czego zapragnie. W każdym z nas jest coś z tego małego dziecka, które przebiera nóżkami na widok babci, gdyż wie, że zaraz dostanie upominek. O dziwo, jednakże większe szczęście budzi się we mnie, gdy widzę wybuch radości na obliczu osoby obdarowanej przeze mnie. Im bardziej mi na kimś zależy, tym chcę być dla niej bardziej szczodry. Wręcz frajdę sprawia mi ściganie się z tą osobą, kto da hojniej i szybciej. Spytajcie się mojej żony.

Ta szczególna cecha w człowieku jest odbiciem niezmierzonej Bożej szczodrobliwości. Bosko jest zatem dawać! Czego bym nie miał, co by nie było Jego darem? Każda chwila Jemu poświęcona, każdy dobry gest, nawet najskromniejsze poruszenie miłości, spotyka się z zalewem Jego błogosławieństwa. Czasami mam nawet wrażenie, że i moja niewdzięczność i obojętność niwelowana jest niezasłużoną dobrocią, na skalę ofiary krzyżowej za moje grzechy. Jakby Bóg z uśmiechem dublował mnie w tym swoistym wyścigu hojności, by zachęcić mnie do nieustawania w biegu.

Zwalniasz, gdyż uważasz, że zwycięzca i tak z góry jest wiadomy i nie chcesz niepotrzebnie się przemęczać? To znak, że brakuje ci jeszcze bezinteresowności. Jeśli dając liczysz na okazalszy rewanż, to twojemu prezentowi bliżej do łapówki. A nie o to tu biega. Prawda?

Jednego ci tylko brakuje.

Mk 10,17-27

man-1205084_1280

Było to młody, pobożny i ambitny młodzieniec. Usłyszał Jezusowe “Pójdź za mną” i ujrzał Jego spojrzenie pełne miłości. Wspaniały kandydat do grona Dwunastu. Dlaczego zatem coś poszło nie tak? Dlaczego nawet nie poznaliśmy jego imienia zamiast czcić wspólnie z apostołami? Albowiem czegoś mu widocznie brakowało. Większej ufności w Boga, niż we własną doskonałość.

Bardzo często daję się złapać w pułapkę kupczenia łaską Bożą. Wystarczy jedno błędne założenie, które być może przejęte jest z dzieciństwa – z relacji z rodzicami. Na miłość i dobro trzeba sobie zasłużyć. Też tak masz? Jeśli będę grzeczny, dostanę nagrodę. Jeśli posłusznie spełnię wszystkie przykazania, Bóg wynagrodzi mój trud niebem. Ja ustalam cenę jaką płacę za pożądany towar. A skoro płacę, to i wymagam. Stąd pretensje, gdy pomimo bycia pobożnym, nie otrzymuję więcej, niż ci bezbożnicy.

Życie z Bogiem tymczasem nie polega na przekupywaniu Go dobrymi uczynkami, na przestrzeganiu przykazań. Jest odpowiedzią miłości na miłość.Kto zaś kocha, bezinteresownie udziela daru, przede wszystkim z samego siebie. Piotr, Andrzej, Jan i Jakub porzucili wszystko co mieli i poszli za Jezusem. Nawet nie tracili czasu na spieniężanie swego majątku i czynienie jałmużn. Szkoda czasu im było na zbyteczne rozstrzyganie, czy są już tego godni, czy jeszcze nie. Usłyszeli wezwanie Jezusa i poszli za głosem miłości w swoich sercach. Odpowiedź dana z miłością zawsze rodzi radość. Nawet jeśli wiąże się ze stratą i pokonywaniem trudności.

Młodzieniec wszystko sobie wpierw skalkulował i …odszedł zasmucony.

Ja nie zapomnę o tobie.

Iz 49, 14-15
Mt 6, 24-34

bird on lily

Muszę szczerze przyznać, że nie zauważam wielu rzeczy. Nie dostrzegam kurzu na meblach, pajęczyn w kątach. Nie wiem jak stosuje się płyn do zmiękczania tkanin i jak często podlewa się poszczególne kwiatki w domu. O nazwach ich nie wspominam. Czy potrafiłbym dłużej wymieniać? Pewnie nie, gdyż nawet nie wiem, ile domowych spraw, obowiązków jest na głowie mojej żony. Udowodnione jest, że kobiety, w przeciwieństwie do mężczyzn, potrafią myśleć o wielu rzeczach jednocześnie. Pewnie to był mechanizm obronny przed wielożeństwem swych małżonków. Po co ci więcej bab – ja sama dam radę! I tak od wieków kobiety martwią się o wiele. O zbyt wiele. Przecież muszę to zrobić! Nikt mi w tym domu nie pomaga. Gdybym tylko siadła na moment, zaraz cały dom by runął . Czy ta nadmierna troskliwość nie wynika z przeświadczenia, że wszystko ode mnie zależy? Z perfekcjonizmu?

To nie tylko przypadłość kobiet – niezniszczalnych strażniczek ogniska domowego, które żadnej pracy się nie boją. I nawet cudzą pracę poprawią, bo one najlepiej wiedzą jak ma być. Iluż z nas mężczyzn, zwłaszcza tych starszych, jest niezastąpionych w pracy. Urlopu nie wezmą, do lekarza nie pójdą, bo przecież robota czeka. Albo samochód. Jeśli dużo nie zarobię, to jak przeżyjemy do ostatniego? A tu jeszcze trzeba kablówkę opłacić, internet. I na wczasy odłożyć, nowy samochód. Kolejne nadgodziny, chałtury, odejmowanie sobie i dzieciom od ust…

Próbujemy wejść w buty Stworzyciela, który podtrzymuje cały świat w istnieniu. Dlaczego się dziwię, że co chwilę coś sknocę? Dlaczego mnie zaskakuje, że moje plany biorą w łeb? Przecież wszystko dokładnie przemyślałem i zaplanowałem! A każda troska przyprawia srebrnego blasku resztkom moich włosów. Czy wszystko musi być na mojej zatroskanej głowie? Czy ktoś mi w końcu pomoże? Czy Bóg o mnie zapomniał?

«Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie» – mówi Pan.

Ciebie Boże nie muszę poprawiać, ani Cię wyręczać. Tyś wszystko mądrze urządził. Odstępuję Ci zatem kierownicę – Ty prowadź! Ja w końcu przestanę parodiować Ciebie i zajmę się tym, co mi przeznaczyłeś.