Nieużyteczni

Wpierw przeczytaj: Łk 17,7-10

służba

Ciężko mi dziękować za coś, co spotyka mnie codziennie. Myślę, że podobnie jak mnie, wielu mężczyznom nie przychodzi do głowy, by podziękować wpierw swoim mamom, a potem żonom, za codzienny wikt i opierunek. Z pewnością trudno by było nawet wymienić wszystkie te rzeczy, które są przydatne lub wręcz niezbędne w normalnym życiu, a które są wykonywane dla mnie i za mnie. Tak było, jest i będzie. Nie muszę sobie zaprzątać tym głowę skąd mam jedzenie na talerzu, czyste i wyprasowane ubrania, kurz starty z biurka, pilot odłożony na miejsce itd.

Jak wiadomo, od wieków mężczyznom jest wpajane, że obowiązki są od tego, by je wypełniać. Żadna filozofia. Z biegiem czasu obowiązki wchodzą w krew i z łatwością przychodzi facetowi robić je prawie bezmyślnie. Oczywiście wydaje mi się, że wszyscy funkcjonują podobnie. Za co więc dziękować? Tak ma być. Jeśli nie będzie, momentalnie zauważę i zainterweniuję. Naturalny porządek został zachwiany. Winny zostanie ukarany.

Dostrzegę i docenię dopiero coś niezwykłego, coś ekstra. Zwłaszcza jeśli jest to uczynione specjalnie dla mnie. I podstawi się pod oczy ładnie zapakowane, bym nie przegapił. Lubię takie niespodzianki. A to co jest spodziewane, zwyczajne nie wymaga specjalnych względów w postaci podziękowań. Mnie też nikt nie dziękuje, za to co robię codziennie. Problem rodzi się wtedy, kiedy tych męskich obowiązków domowych jest nieproporcjonalnie mało. Albo nie ma ich wcale. Dobrze, że jeszcze jesteś i przynosisz pensję. Maximum obowiązków na miarę herosa XXI wieku.

Kobieta krząta się wokół domu i wokół dzieci. Coraz bardziej się frustruje, gdyż jej trud nie spotyka się z uznaniem. Od dzieciństwa jest zaprogramowana, że ma być grzeczna, posłuszna, użyteczna, sumienna. Dopiero wtedy ma szanse być pochwalona, zauważona, doceniona. Dopiero wtedy ma szansę poczuć się ważna i kochana. Dlatego stara się jak może. Wypruwa sobie żyły, by osiągnąć we wszystkim perfekcjonizm. By zasłużyć na więcej, wyręcza we wszystkim innych, wiedząc, że zrobi to szybciej i lepiej. W ten sposób przejmuje większość obowiązków męża i dzieci. Może to docenią? Pogłaszczą po głowie?

Wiem, że to nadmierne uproszczenie, seksistowskie generalizowanie. Jeśli ktoś poczuł się urażony, to przepraszam. Ale czy nie odnajdujesz w tym choć cienia prawdy? Co gorsza, czy nie stosujemy podobnego podejścia w stosunku do Boga? Czyż nie ukrywamy przed Nim swoich wad, a afiszujemy się każdym dobrym uczynkiem? Czyż nie oczekujemy w zamian błogosławieństwa już tu na ziemi, albo przynajmniej w niebie?

Tymczasem to Pan Bóg jest sprawcą w nas chcenia i niechcenia. On jest źródłem każdego dobra, jakie ode mnie pochodzi. Wszystko co dobre, dla Niego, przez Niego i w Nim się dzieje. Ja mogę być co najwyżej narzędziem w Jego dłoni. Sługą nieużytecznym.

Powinienem być dobrym człowiekiem – do tego jestem powołany. Mogę się starać realizować to powołanie i cały czas z lękiem i nadzieją oczekiwać na ocenę moich starań. Ale mogę zrezygnować z tego głodu pochwał i podziękowań. Mogę po prostu cieszyć się, że mogłem być pomocny, przydatny.

Wszak więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli braniu.

Ja nie zapomnę o tobie.

Iz 49, 14-15
Mt 6, 24-34

bird on lily

Muszę szczerze przyznać, że nie zauważam wielu rzeczy. Nie dostrzegam kurzu na meblach, pajęczyn w kątach. Nie wiem jak stosuje się płyn do zmiękczania tkanin i jak często podlewa się poszczególne kwiatki w domu. O nazwach ich nie wspominam. Czy potrafiłbym dłużej wymieniać? Pewnie nie, gdyż nawet nie wiem, ile domowych spraw, obowiązków jest na głowie mojej żony. Udowodnione jest, że kobiety, w przeciwieństwie do mężczyzn, potrafią myśleć o wielu rzeczach jednocześnie. Pewnie to był mechanizm obronny przed wielożeństwem swych małżonków. Po co ci więcej bab – ja sama dam radę! I tak od wieków kobiety martwią się o wiele. O zbyt wiele. Przecież muszę to zrobić! Nikt mi w tym domu nie pomaga. Gdybym tylko siadła na moment, zaraz cały dom by runął . Czy ta nadmierna troskliwość nie wynika z przeświadczenia, że wszystko ode mnie zależy? Z perfekcjonizmu?

To nie tylko przypadłość kobiet – niezniszczalnych strażniczek ogniska domowego, które żadnej pracy się nie boją. I nawet cudzą pracę poprawią, bo one najlepiej wiedzą jak ma być. Iluż z nas mężczyzn, zwłaszcza tych starszych, jest niezastąpionych w pracy. Urlopu nie wezmą, do lekarza nie pójdą, bo przecież robota czeka. Albo samochód. Jeśli dużo nie zarobię, to jak przeżyjemy do ostatniego? A tu jeszcze trzeba kablówkę opłacić, internet. I na wczasy odłożyć, nowy samochód. Kolejne nadgodziny, chałtury, odejmowanie sobie i dzieciom od ust…

Próbujemy wejść w buty Stworzyciela, który podtrzymuje cały świat w istnieniu. Dlaczego się dziwię, że co chwilę coś sknocę? Dlaczego mnie zaskakuje, że moje plany biorą w łeb? Przecież wszystko dokładnie przemyślałem i zaplanowałem! A każda troska przyprawia srebrnego blasku resztkom moich włosów. Czy wszystko musi być na mojej zatroskanej głowie? Czy ktoś mi w końcu pomoże? Czy Bóg o mnie zapomniał?

«Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie» – mówi Pan.

Ciebie Boże nie muszę poprawiać, ani Cię wyręczać. Tyś wszystko mądrze urządził. Odstępuję Ci zatem kierownicę – Ty prowadź! Ja w końcu przestanę parodiować Ciebie i zajmę się tym, co mi przeznaczyłeś.

Nie myślcie sobie.

2 Niedziela Adwentu.

The_Ford_of_River_Jordan

Słuchającym Jana Chrzciciela wydawało się, że jako potomkowie Abrahama zagwarantowane mają niezbywalne prawa. Jesteśmy narodem wybranym przez Boga. On jest naszym Bogiem. Więc do Jego “obowiązków” należy troska o nas. Dopóki się do Niego przyznajemy. Właściwie wystarcza z naszej strony obrzezanie i obchodzenie nakazanych świąt. Nie raz już się sparzyli na takim myśleniu. Choćby wtedy, gdy burzono ich “niezniszczalną” Jerozolimę. Pomimo tego, nie uczyli się na własnych błędach. Łaska to niezasłużony dar od Boga, a nie coś im i nam należnego. Jeśli On zechce, może wzbudzić dzieci Abrahamowi z kamieni. I kamienie przejmą złożone obietnice. Boga nie da się zaszufladkować. On nie jest hurtownikiem , który szafuje łaskami, po uiszczeniu odpowiedniej kwoty. Dziewięć pierwszych piątków miesiąca i “Hulaj duszo, piekła nie ma!” Obyś się nie zdziwił.

Jak łatwo sam daję się złapać w tę pułapkę. “To my się należy.” Wokół tego hasła toczy się sporo dyskusji. Dzieci walczą o swoje przywileje, wypływające z tego, że są dziećmi i że żyją w takim świecie, a nie innym. Ja walczę z nimi o swoje. Kurczowo bronię ojcowskiej władzy. Roszczenia, roszczenia… Dzisiaj bardziej jesteśmy świadomi swoich praw. Pozwala nam to bronić się przed wszelkimi stłamszeniami i wykorzystaniem. Ale też spycha naszą obowiązkowość na odległy plan.

Tak jest wszędzie. Przecież to norma. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Ile razy przechodzi to przez głowę lub uszy. Tymczasem Jan i Izajasz wytykają dziś – Nie myślcie sobie, że skoro tak jest, to  i tak być musi. Jeśli Bóg zechce, to lew będzie się pasł trawą.

Niech się dzieje wola Twoja Panie, a nie moja. Ty jesteś najlepszym obrońcą moich praw.