Jabłko czy figa?

Rdz 3 KKK 109-114

  • Jakiż to mógł być owoc, który skusił Ewę? W Księdze Rodzaju czytam opis jak kobieta zobaczyła, że drzewo ma owoce dobre do jedzenia, że jest rozkoszą dla oczu i wzbudza pożądanie, bo daje możliwość poznania. Zwyczajowo na obrazach maluje się w tej scenie jabłko. Jabłko potrafi wyglądać smakowicie, ale czy daje możliwość poznania? Nikt przecież nie zajada się jabłkami, by zdobyć wiedzę. Nie posłałem dzieci do sadu lecz do szkoły. Skoro opis nie podaje nazwy owocu, niektórzy próbowali dociec gatunek niezwykłego drzewa drogą dedukcji. Ktoś zasugerował figowca. Wszak pierwszym ciuchem były listki figowe. Musiały być one tuż pod ręką, gdy otworzyły się pierwszej parze oczy i poznali, że są nadzy. Szkoda, że Adam nie posłużył się skórą węża. Ewa miała by wystrzałowe bikini.
  • Mogę toczyć dyskusje, spekulować, tworzyć hipotezy. Ale czy po to czytam Biblię? Czy ten opis tam się pojawił, aby ostrzec ludzkość przed śmiertelnym zagrożeniem wynikającym z jedzenia nieumytych owoców. Ciekawe co Ewa zjadła wcześniej, skoro potrafiła rozmawiać z wężem. Jeśli skoncentruję się wyłącznie na warstwie słownej tego fragmentu, to albo szybko zrezygnuję z lektury Pisma Świętego, jako tekstu głupiego, niezrozumiałego. Będę się naśmiewał z naiwnej wiary, że wszechświat powstał w sześć dni, a człowiek został ulepiony z gliny jak jakiś garnek. Będę się zastanawiał z kim miał dzieci Kain, skoro jedyną kobietą w tym fragmencie tekstu jest Ewa. Będę wyłapywał powtórzenia i sprzeczności. W Piśmie świętym Bóg mówi do człowieka w sposób ludzki. Aby dobrze interpretować Pismo święte, trzeba więc zwracać uwagę na to, co autorzy ludzcy rzeczywiście zamierzali powiedzieć i co Bóg chciał nam ukazać przez ich słowa. Sednem zaś tej opowieści jest wytłumaczenie lichej kondycji ludzkiej, której genezą jest grzech. W celu zrozumienia intencji autorów świętych trzeba uwzględnić okoliczności ich czasu i kultury, „rodzaje literackie” używane w danej epoce, a także przyjęte sposoby myślenia, mówienia i opowiadania. Inaczej bowiem ujmuje się i wyraża prawdę w różnego rodzaju tekstach historycznych, prorockich, poetyckich czy w innych rodzajach literackich.
  • Adam i Ewa mieli w raju tylko jedno ograniczające ich przykazanie. Nie mogli zrywać owocu z drzewa dającego poznanie dobra i zła. Jeśli sięgnę do hebrajskiego oryginału, to wtedy zobaczę, że użyte słowo, które na polski tłumaczymy jako „poznawać” ma też inne znaczenia. Za chwilę Adam pozna swoją żonę i pocznie im się pierworodny syn. Dziś użyłbym słowo „posiąść”. Bóg dla dobra człowieka, powstrzymywał ich przed zdobyciem władzy o decydowaniu co jest dobrem, a co złem. Obdarzył go wolną wolą, bo tylko wolny człowiek może kochać. Wolny człowiek może też chcieć decydować, co mu wolno, a czego nie. Niestety wolność ta, nie idzie z wszechwiedzą i nieomylnością. Bardzo często pożądam tego co mi ma sprawić natychmiastową przyjemność. Mądrość natomiast wymaga refleksji. Zanim podejmę decyzję, warto rozważyć, jakie mogą być tego konsekwencje. Zwłaszcza te długofalowe.  Adam z Ewą pomyśleli, że decydując w kwestiach moralnych, przejmą Boże kompetencje więc staną się równi Jemu. Nim głębiej się temu przyjrzeli już pierwotna zgoda pomiędzy nimi została zmącona. Zamiast wszechmocy poczuli wstyd swej nagości. I strach.
  • Przepiękny jest ten opis pojawienia się Boga „na miejscu zbrodni”. Gdy zaś mężczyzna i jego żona usłyszeli kroki Pana Boga przechadzającego się po ogrodzie, w porze dnia kiedy był powiew wiatru, skryli się przed Panem Bogiem wśród drzew ogrodu. Jeśli jednak wgłębi się w ten opis jako dzieło literackie, to okaże się, że ta poetycka delikatność Boga wynika z tłumaczenia. Autor biblijny opowieść o Adamie i Ewie oparł na sumeryjskich i akadyjskich mitach. Obficie z nich czerpał, jednakże modyfikował tak, by oddawały Boże przesłanie. W mitach tych bohater konfrontuje się z Bogami, by zdobyć nieśmiertelność. Zanim stanął z najpotężniejszym bogiem twarzą w twarz, został uprzedzony przez pomniejsze, złośliwe bóstwo, by nie jadł owoców jakim go poczęstują, bo wtedy niechybnie umrze. W końcu pojawia się bóg. Towarzyszy mu burza i walą wokół grzmoty. W Biblii Jerozolimskiej znalazłem taki ciekawy komentarz. „W języku akadyjskim słowo tłumaczone jako „dzień” może również oznaczać „burzę”. Często łączy się ono z bóstwem przychodzącym w burzy na sąd. Jeśli tak należy odczytywać znaczenie tego słowa, pierwsi ludzie usłyszeli grzmot (słowo przetłumaczone jako „szelest”, w Biblii Tysiąclecia zaś jako „usłyszeli kroki”, często łączy się z grzmotem) Pana poruszającego się w ogrodzie w wietrze burzy. Wówczas jest zrozumiałe, dlaczego się ukryli”. Nie znając tego szczegółu możemy tylko ubolewać nad tym ludzkim upadkiem, którego przeraża sam odgłos kroków Boga. Autor jednakże celowo tak przetłumaczył słowo burza. Chciał skonfrontować szczerość i delikatność Bożych intencji z ludzkim wiarołomstwem.
  • Akadyjski bohater mitu w końcu spotkał się z bogiem. Adapa nie przyjął owocu, którym został poczęstowany przez boga Anu. Dzięki temu żywy wrócił do swego domu. Na odchodne dostał jeszcze ozdobną szatę. Dopiero później dowiedział się, że odmówił spożycia owocu z drzewa nieśmiertelności.

Powrót do raju.

Rdz 1-2
KKK 105-108

  • Trudno jest opisać rzeczywistość, której się nie doświadczyło i nie poznało. Trzeba liczyć wtedy na zaufane źródła.  Eksperci mają często hermetyczny język. Gdy poruszają się w abstrakcyjnych rejonach, nawet wyobraźnia zawodzi. Nie mogę mieć pewności, czy podsuwa mi zbliżone do prawdy obrazy, czy też mnie po prostu zwodzi. Natchniony autor Księgi Rodzaju, stanąwszy przed wyzwaniem opisania początków wszechświata, miał nie lada problem. Nie mógł oprzeć się na niczyim doświadczeniu. Przeczuwał też, że wszystkie mity i baśnie dalekie są od prawdy. Mógł oprzeć się wyłącznie na Jedynym Ekspercie. On nie tylko znał tę rzeczywistość. On był Reżyserem i Wodzirejem w tym przedziwnym spektaklu.
  • Czy Bóg przedstawił mu wizję Wielkiego Wybuchu, powstawania gwiazd i galaktyk? Czy wprowadził go w tajniki powstawania życia? Czy dał mu prześledzić zawiłe meandry ewolucji gatunków? Z pewnością, nawet dla najbardziej wykształconego człowieka, byłaby to wiedza wpędzająca w obłęd. Choćby to dostrzegł w prorockiej wizji i zapamiętał, żadną miarą nie byłby w stanie to wszystko opisać. Nawet dziś musimy posługiwać się abstrakcyjnym językiem matematyki, by przedstawić rządzące światem mechanizmy. Pomimo tego Bóg – rzeczywisty Autor Pisma Świętego – nie zechciał ukryć Prawdy przed człowiekiem. Nie podał wszystkich szczegółów. W Swej opowieści przekazał jednakże całą prawdę, która jest dla człowieka istotna w tej kwestii. Materia nie jest odwieczna. Czas ma swój początek. Wszystkie siły kosmiczne, które oszałamiają i wprawiają w zachwyt człowieka, są takim samym zamysłem i dziełem Bożym, jak jabłko na drzewie, sardynka w morzu lub mucha koło ucha.
  • Ciekawość pcha mnie do poznania niezbadanych tajemnic. Chcę poznać początki, genezę, zasadę. Chcę skonfrontować jedne teorie z innymi. Chcę wiedzieć skąd się wziąłem i po co istnieję. Jaki jest sens wszystkiego wokół mnie? Jaki ma sens moje życie? Dlaczego żyję tak, a nie inaczej? Bóg nie pozostawia tych pytań bez odpowiedzi. Ogarnięcie ich przerasta możliwości mojego rozumu. Ledwie promyk prawdy, przeczucie znaczenia tajemnicy sprawia jednakże, że czuję się oświeconym. Głód wiedzy nigdy nie zostanie we mnie nasycony. Nie mogę jednakże zrezygnować z jej zdobywania, gdyż stałbym się wtedy podobny do różnych rodzajów dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. Jeśli jest we mnie ciekawość świata i chłonny umysł, to tylko dlatego, że Bóg tego chce.
  • Za każdym razem, gdy coś napiszę, namaluję, skomponuję, koniecznie chcę się tym podzielić z innymi. Wiadomo – jestem próżnym człowiekiem i chcę poczuć dumę i doświadczyć chwały. To silna motywacja, ale nie jedyna. Po prostu chcę podzielić się swoją radością i szczęściem. Pan Bóg stworzył cudowny świat i wspaniałego człowieka. Wielokrotnie czytam w tekście, jak sam Stworzyciel spogląda z dumą na swe dzieło i widzi, że jest ono dobre. Czy mogłoby być ono inne? Dlatego chce podzielić się tym pięknem. Chce, bym dostrzegał w Jego dziełach piękno, dobro, wspaniałą harmonię. Jeśli tak spojrzę na świat, jego ułomności przestaną rzucać się mi w oczy. I poczuję się jak w raju. W rękach najwspanialszego Ojca.

Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa.

Łk 9,37-56
KKK 101-104

  • Kilka scen z Ewangelii i w każdej z nich apostołowie coś knocą. Nie potrafią wyrzucić złego ducha z epileptyka, nie pojmują zapowiedzi męki Jezusa, boją się Go pytać o rzeczy im niejasne, walczą ze sobą o najwyższe miejsce w hierarchii, są zazdrośni i mściwi. Całkiem niezła wiązanka. Daleko im do doskonałości, tak jak i mnie. W swej pysze nie robię codziennego rachunku sumienia, bo we własnych oczach wydaję się sobie doskonały. Ale obiektywnie rzecz biorąc…
  • Gdy coś mnie zawodzi, natychmiast szukam lepszego zamiennika. Przeglądarkę internetową zmieniam średnio co kilka miesięcy. Wystarczy, że jakaś strona nie chce się otworzyć i już zapada wyrok. Gdyby Jezus szukałby do skutku doskonałych uczniów, to krzyż musiałby do dziś czekać na Niego. Mój grzech, moja słabość nie dyskwalifikuje mnie w oczach Pana. Za każdym razem daje mi kolejną szansę. I przepisuje skuteczne lekarstwo uodporniające – swoje Słowo. «Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa».
  • Słowo Boże to dla mnie najlepszy antydepresant. Sposób na stres i niegasnący żar gniewu. W momentach, gdy mnie nosi, lektura tych słów mnie uspokaja. Gdy mój rozum otumaniony złymi emocjami ciągle wiedzie mnie na manowce, tylko pełne miłości słowa Boga mogą przywrócić mi zdrowy rozsądek. Gdy w desperacji wyję w duszy, że nikt mnie nie kocha, to najlepszymi zastrzykami ratującymi życie są takie teksty jak: Jr 31,3; Pwt 31,8; Iz 41,10, Iz 54,10; J 3,16; 1J 3,1. Przyjąć te słowa z wiarą, to szansa na przemienienie piekła wokół siebie w niebo.
  • Celowo zacząłem od cytatów ze Starego Testamentu. Do dzisiaj bowiem brzmią mi w uszach słowa jednego mojego znajomego, który uprzedzał przed czytaniem tych żydowskich świętych ksiąg, jako nieaktualnych i ukazujących Boga w złym świetle.
  • Bóg chce okazać nam Swą bezgraniczną miłość, dlatego, jak każdy zakochany, tą miłość wyznaje językiem dla mnie zrozumiałym. Wie doskonale, co do mnie szczególnie przemawia, jak może mnie wzruszyć, oczarować, zmotywować, rozbawić, zainteresować. Nie jest nudziarzem. Gdyby żona wyłącznie mnie krytykowała, dawała mi instrukcje co mam zrobić w domu w czasie jej nieobecności, albo zanudzała technicznymi opisami swej pracy, to… Nic nie napiszę, bo nie chcę sobie tego nawet wyobrażać. Czułe słowa, są równie ważne jak czuły dotyk. Notoryczny brak pochwał też nie mobilizuje do zintensyfikowania pracy nad sobą. My te prawdy musimy bez przerwy sobie przypominać, by dbać o relacje z bliskimi. Słowo Boże może być świetnym podręcznikiem w tej sztuce.