- Z nieba leje się żar. Pył unoszący się z kamienistej drogi wraz z zapachem przepoconego tłumu wdziera się wprost do nosa. Do tego dochodzi smród gnijącego ludzkiego ciała trędowatego człowieka, który wbrew wszelkim regułom wdarł się pomiędzy licznie zgromadzonych. Serce ścisnęła obawa przed złapaniem tej śmiertelnej zarazy. Jednakże wbrew tym wszystkim sygnałom, które docierają do mojego umysłu, jestem świadkiem podniosłej sceny. Rozpoczyna się audiencja. Król zasiadł na tronie w pełni Swego majestatu. Najwyższy czas, aby Jego poddani przystąpili do Niego w geście poddaństwa i czci. Być dopuszczonym do tronu to wielki zaszczyt. Uhonorowany tym przywilejem, każdy podchodzi do władcy, by oddać mu pokłon: προσελθὼν προσεκύνει αὐτῷ (proselthōn prosekynei autō). Dokładnie tymi słowami opisał ewangelista trędowatego, który właśnie przystąpił do Pana. On nie jest poddanym gorszego sortu. Nawet ktoś taki jak on może paść do stóp Jezusa i rozpocząć z Nim rozmowę. Dlatego nie waham się ani chwilę dłużej, czy mi wypada, czy jestem mile widziany, czy zasługuję, co pomyślą sobie inni. Wraz z trędowatym rozpoczynam swoją adorację.
- Małostkowym byłoby wykorzystywanie tej podniosłej chwili, by zasypać Pana potokiem swych błahych słów. To nie czas na żale, biadolenia, krzykliwe petycje. Nie zasiadłem wszak do negocjacyjnego stołu. Nie przyszedłem też do okienka w biurze obsługi petentów. To uroczysta audiencja. Adorując Zbawiciela najstosowniej jest zapomnieć o wszystkich tych przyziemnych sprawach, które mnie nurtują i uwierają. Na nie przyjdzie czas, kiedy Król uzna to za stosowne. Uznałem Go za swego Pana więc czymś oczywistym jest ufność w Nim pokładana, że o mnie się zatroszczy. Podczas adoracji oddaję cześć Panu, mówiąc Mu jaki On jest, kim jest dla Mnie. Wychwalam Jego potęgę i wspaniałe Jego dzieła. To są najwłaściwsze słowa w tym momencie. Tak właśnie zwraca się do Jezusa trędowaty. Jesteś Bogiem Wszechmogącym! Nie ma nic dla Ciebie niemożliwego. Uczynisz cokolwiek, co tylko zechcesz. Jeśli tylko zechcesz nawet moje ciało pokryte trądem ugnie się Twej woli i w niepojęty dla mnie sposób stanie czyste i zdrowe. Bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi!
- Wpatrując się w Chrystusa, w Jego Boskość, mam wreszcie szansę przestać koncentrować się na sobie. Stop babraniu się w gnijących ranach! Ani to przyjemne, ani pożyteczne. Sprawia tylko więcej bólu. Odwracając wzrok od siebie, mogę w końcu dostrzec tę rzeczywistość, która już się dokonała. Otóż, zanim podszedłem do Pana, On wcześniej zstąpił z góry, by się ze mną spotkać. Ten ruch ukierunkowany w moją stronę jest zdecydowany. Jeśli i ja w swym podchodzeniu pozostanę konsekwentny, nie będę niepotrzebnie zbaczał odrywając wzrok od Jezusa w stronę wszelkim rozkojarzeniom. Prędzej niż mógłbym się spodziewać zbliżymy się do siebie. Dystans pomiędzy poddanym a Władcą momentalnie się skróci na odległość wyprostowanej dłoni. I to Jezus będzie właśnie Tym, który pierwszy wyciągnie dłoń. Słowo Pragnę Θέλω (thelō), które pada z ust Jezusa zachwyca mnie. Jest jak najczulsze wyznanie Umiłowanego. Jestem dla Syna Bożego kimś chcianym, pożądanym. On marzy o tym, by spotkać się ze mną. Wybiega mi na przeciw z tęsknoty, by wziąć w swoje czułe ramiona. Czyż świadomość tego sama w sobie nie ma mocy uzdrawiającej? Trędowaty natychmiast wstał z kolan oczyszczony z trądu. Choć moje oczy zamglone, jakby od łez, nie widzą tego, dobrze wiem, że Król oferuje mi Swój oczyszczający dotyk. Niech uwielbienie trwa…
Archiwum miesiąca: czerwiec 2020
Krótkie refleksje znad Ewangelii Jezusa wg św. Marka.
Marka 1:2
W księdze proroka Izajasza napisano: Oto posyłam przed Tobą mojego anioła, on Ci utoruje drogę;
Pan Bóg wspiera mnie w mojej aktywności, zwłaszcza w realizacji powołania. Niejako wyprzedza mnie i toruje drogę posyłając anioła, który jest w stanie usunąć wszelką przeszkodę.
Marka 1:12
Natychmiast też Duch wzbudził w Nim potrzebę wyjścia na pustynię.
Duch mówi mi, że wyjście na pustynię jest czymś koniecznym. Trzeba mieć pustynię w sercu, w umyśle, trzeba zrobić gruntowny porządek, by napełnić się Bogiem. Nie jest to łatwe, jak nie jest łatwym przebywanie w pojedynkę na rozgrzanej pustyni.
Marka 1:15
Podkreślał, że już koniec czekania, nadeszło Królestwo Boże, czas opamiętać się i zaufać tej dobrej nowinie.
Z nawróceniem, z oddaniem się Bogu, nie ma co czekać. Królestwo Boże jest sprawą nie cierpiącą zwłoki. A jeśli mam wątpliwości, powinienem zaufać Ewangelii.
Marka 1:20
Jezus nie zwlekając wezwał ich, a oni zostawili w łodzi swego ojca Zebedeusza oraz wynajętych robotników — i poszli za Nim.
Jezus nie zwleka ze Swoim wyjściem w moją stronę. oby i moja odpowiedź była równie zdecydowana i natychmiastowa. A jeśli mnie coś powstrzymuję niech nie waham się to zostawić za sobą. Nawet jeśli stanowiło to sens dotychczasowego życia.
Marka 1:22
Jego nauka wzbudziła ogólne zdumienie. W odróżnieniu od znawców Prawa uczył bowiem jak ktoś, na kim spoczywa władza.
Znawcy Prawa, uczeni w Piśmie powołują się na swoich mistrzów, przywołują całą bibliografię, powtarzają co usłyszeli mądrego od innych. Co ambitniejsi, starają się wyciągnąć wnioski: „ Cóż takiego, moim skromnym zdaniem, miał autor na myśli.” Tymczasem Jezus jest prawdziwym autorytetem w dziedzinie Pisma Świętego, moralności, mądrości, życia. On się nie domyśla – On wie. Nie jest interpretatorem – jest Twórcą.
Marka 1:24
Przestań! Nie wtrącaj się w nasze sprawy, Jezusie z Nazaretu! Czy przyszedłeś nas zniszczyć? Wiem, kim jesteś: Świętym Bożym.
Czyż nie te same słowa padają z ust wszystkich, którzy uparcie chcą żyć po swojemu? Lecz w przeciwieństwie do złego ducha śmią szydzić z Jezusa i negować Jego boskość.
Marka 1:35
A wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł z domu i udał się na odludne miejsce. Tam zaczął się modlić.
Modlitwa potrzebuje więcej czasu i skupienia. Dlatego warto zawalczyć o nią. Nawet kosztem zarywania nocy