Łatwo przychodzi mi składanie zapewnień o swojej wierze i przywiązaniu do Jezusa. Jeśli miałbym ułożyć swoją osobistą hierarchię wartości, bez wahania Boga wpisałbym na pierwszym miejscu. Wszystko pięknie i wzorcowo… ale tylko w deklaracjach. Gdy przychodzi bowiem co do czego, życie demaskuje kruchość moich zapewnień. Zupełnie jak w życiu apostoła Piotra. Gorąco wierzymy w Jezusa, ale abstrakcyjnym wydaje się nawiązanie z Nim rzeczywistych, intymnych relacji. Gorliwie się modlimy, ale wśród setek różańców, litanii i psalmów trudno znaleźć miejsce na dialog. Tak często chodzimy do kościoła, ale tak rzadko jesteśmy aktywnymi uczestnikami niebiańskiej Liturgii. Spowiadamy się, ale przed trybunałem własnego serca wciąż uznajemy się za śmiertelnie winnych…
Sądzę, że opuściłem wszystko i poszedłem za Jezusem. Że On i tylko On jest najważniejszy w moim życiu. Żadną miarą nie potrafię jednak porzucić samego siebie. Dlatego modlitwa, choć formalnie skierowana do Boga, jest monologiem nieskończonych próśb i żalów, przerywanych codziennymi troskami i planami. Dlatego rachunek sumienia jest stawianiem sobie samemu zarzutów za brak doskonałości, a nie uczciwą pracą wewnętrzną pod przewodnictwem Mistrza. A nawet jeśli zdarzy mi się pomyśleć wprost o Bogu, to raczej w kontekście jak Mu się bardziej przypodobać a mniej podpaść, by przypadkiem gorzej mi się nie wiodło w życiu. W MOIM życiu.
Czemu się zatem dziwię, że nie otrzymuję stokroć więcej niż podobno zostawiam za sobą z powodu Jezusa i z powodu Ewangelii? W co przecież święcie wierzę!
Ewangelia (Mk 10, 28-31)
Piotr powiedział do Jezusa: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą».
Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym. Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi».
Mój młodszy syn Marek czasami skarży się, że koledzy naśmiewają się z niego, gdyż nie posiada drogich i modnych zabawek, ciuchów, sprzętów, tylko ich tańsze zamienniki. Równie wartościowe ale bez rozpoznawalnego znaku firmowego. Pocieszam go wówczas żartobliwie, że dzięki swemu imieniu, wszystko co posiada jest markowe, a takim wyczynem nawet najbogatsi koledzy nie mogą się pochwalić. Z cierpliwością mu tłumaczę, że wysoka cena na metce nie zawsze gwarantuje jakość. Zeszyt bez kreskówkowego bohatera na okładce służy dokładnie tak samo, jak zwykły. A oszczędność zawsze popłaca. Podobnie jak chodzenie za głosem rozsądku, a nie za wskazówkami reklam.
Maryja zdruzgotana bólem, wpatrując się w skatowane ciało Jej ukochanego Jezusa, usłyszała z Jego ust: „Niewiasto, oto syn Twój.” Miał być Jej oszczędzony żałosny los bezdzietnych wdów, pozbawionych wsparcia i środków do życia. Umiłowany uczeń podjął się zaopiekować zrozpaczoną Matką swego Mistrza. Ale czyż w żalu nie mogła wykrzyczeć Bogu, że miliardy Janów nigdy nie zrównoważą umierającego Syna? Czy faryzeusze mogli jej rzec w tym momencie przysłowiowe: „Zamienił stryjek siekierkę na kijek.” Zaszczytny tytuł Niewiasty, nawiązujący do wielkich biblijnych proroctw, dobitnie wskazuje, że ten gest to nie tylko wyraz troski o ziemski byt Maryi.
Ta, która w Betlejem powiła Słowo, które się stało ciałem, teraz jest również Matką Kościoła – Mistycznego Ciała Chrystusa. Każdy zaś umiłowany uczeń Pana – a zatem w równym stopniu ja, jak i ty, opatrzony zostaje w sakramencie chrztu niezatartym znakiem Dziecka Bożego i członka Kościoła. Jest to znak o wiele wartościowszy niż wszystkie marki świata razem wzięte. Przyznaje się z dumą do nas sam Bóg oraz instytucja nieprzerwanie trwająca już 2000 lat. Objęci jesteśmy pełnym serwisem i wieczystą gwarancją, respektowaną w każdym zakamarku wszechświata. Nawet jeśli w jakikolwiek sposób jesteśmy wybrakowani przez grzech i diabelski sabotaż, nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy byli najwyższej próby skarbem, świecącym blaskiem wokoło i wyznaczającym innym najwyższe standardy. Dzięki Miłosierdziu Bożemu. Nie jesteśmy żadną niedoróbką, ani tanią chińską podróbką (nawet mając żółtą cerę i skośne oczy). Zapłacono za nas szczodrze najcenniejszą walutą – Krwią Chrystusa z przebitego włócznią boku.
Czyż to nie powód do dumy, nawet wtedy, gdy konkurencja nachalnie próbuje nas zdyskredytować antyreklamą?
Ewangelia (J 19, 25-27)
Obok krzyża Jezusa stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena.
Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”.