Jeden jest tylko Dobry

Wpierw przeczytaj:Mt 19, 16-22

Mt 19,21

  • Młodzieniec wiedział jak się w życiu ustawić. Był zaradny i zapobiegliwy. Cała jego energia ukierunkowana była na zapewnienie sobie bezpiecznego bytu. Młody wiek zapewniał mu zdrowie, długie lata życia przed sobą, atrakcyjny wygląd, siłę i chęć działania. Majątek gwarantował mu wygodę życia, niezależność i perspektywy na przyszłość. Nienaganne życie pozwalało mu żyć w powszechnym poszanowaniu i życzliwości innych. Jednakże wciąż poszukiwał spokoju swego serca. Wciąż był w nim lęk. Lęk o własne zbawienie, który wypływał z obaw przed sądem Bożym. Co mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?
  • Swoją troską obejmował wszystkie sfery życia. Chciał mieć pewność, że zapiął wszystko na ostatni guzik. W ten sposób zapewniał sobie poczucie bezpieczeństwa. Spokój i pewność siebie. Ale jak uspokoić własne sumienie? Jak wyciszyć tą burzącą pewność siebie obawę, że się nie jest jeszcze doskonałym w oczach Boga? Jak zasłużyć na zbawienie? Jak zapewnić sobie niebo? Czego mi jeszcze brakuje?
  • Czy wszystko zależy ode mnie – nawet zbawienie? Jak sobie pościelę, tak się wyśpię. Jestem kowalem swojego losu. Potęga i przymus samorealizacji… W walce z codziennymi troskami, w codziennym rozwiązywaniu problemów i liczeniu tylko na siebie, nawet sobie nie zdaję sprawy, jak bardzo jestem narażony na pychę. Sukcesy w życiu wypływające z moich starań, wbijają mnie w przekonanie, że jestem samowystarczalny, kompletny, doskonały. Podporządkowuję sobie całą rzeczywistość, by mi służyła, albo przynajmniej nie przeszkadzała. Chcę nawet owinąć wokół małego palca samego Boga. Stąd moje modlitwy, dobre uczynki, jałmużna, które nie są wyrazem miłości, ale swoistą łapówką. Buduję swoją twierdzę, która ma mi zapewnić absolutne bezpieczeństwo.
  • Tymczasem Jezus przypomina mi, że tylko tam, gdzie jest prawdziwa miłość, tam nie ma lęku. Tylko ramiona czułego Ojca są bezpiecznym schronieniem. Jeden jest tylko Dobry! Uwolnić się od lęku może tylko ten, kto zda się całkowicie na Niego. Mam przestać liczyć na siebie, na swoje majętności, swoją zapobiegliwość, swoje przemyślne plany. Przyjdź i chodź za Mną! Tylko Ja jestem drogą, która nie zwodzi na manowce, lecz prowadzi wprost do Ojca.

Ja nie zapomnę o tobie.

Iz 49, 14-15
Mt 6, 24-34

bird on lily

Muszę szczerze przyznać, że nie zauważam wielu rzeczy. Nie dostrzegam kurzu na meblach, pajęczyn w kątach. Nie wiem jak stosuje się płyn do zmiękczania tkanin i jak często podlewa się poszczególne kwiatki w domu. O nazwach ich nie wspominam. Czy potrafiłbym dłużej wymieniać? Pewnie nie, gdyż nawet nie wiem, ile domowych spraw, obowiązków jest na głowie mojej żony. Udowodnione jest, że kobiety, w przeciwieństwie do mężczyzn, potrafią myśleć o wielu rzeczach jednocześnie. Pewnie to był mechanizm obronny przed wielożeństwem swych małżonków. Po co ci więcej bab – ja sama dam radę! I tak od wieków kobiety martwią się o wiele. O zbyt wiele. Przecież muszę to zrobić! Nikt mi w tym domu nie pomaga. Gdybym tylko siadła na moment, zaraz cały dom by runął . Czy ta nadmierna troskliwość nie wynika z przeświadczenia, że wszystko ode mnie zależy? Z perfekcjonizmu?

To nie tylko przypadłość kobiet – niezniszczalnych strażniczek ogniska domowego, które żadnej pracy się nie boją. I nawet cudzą pracę poprawią, bo one najlepiej wiedzą jak ma być. Iluż z nas mężczyzn, zwłaszcza tych starszych, jest niezastąpionych w pracy. Urlopu nie wezmą, do lekarza nie pójdą, bo przecież robota czeka. Albo samochód. Jeśli dużo nie zarobię, to jak przeżyjemy do ostatniego? A tu jeszcze trzeba kablówkę opłacić, internet. I na wczasy odłożyć, nowy samochód. Kolejne nadgodziny, chałtury, odejmowanie sobie i dzieciom od ust…

Próbujemy wejść w buty Stworzyciela, który podtrzymuje cały świat w istnieniu. Dlaczego się dziwię, że co chwilę coś sknocę? Dlaczego mnie zaskakuje, że moje plany biorą w łeb? Przecież wszystko dokładnie przemyślałem i zaplanowałem! A każda troska przyprawia srebrnego blasku resztkom moich włosów. Czy wszystko musi być na mojej zatroskanej głowie? Czy ktoś mi w końcu pomoże? Czy Bóg o mnie zapomniał?

«Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie» – mówi Pan.

Ciebie Boże nie muszę poprawiać, ani Cię wyręczać. Tyś wszystko mądrze urządził. Odstępuję Ci zatem kierownicę – Ty prowadź! Ja w końcu przestanę parodiować Ciebie i zajmę się tym, co mi przeznaczyłeś.