Tak mi się tylko wydaje

Wpierw przeczytaj: Łk 9, 23-27

13923109301_2b49b471ae_c

Słyszałem to już tak wiele razy. Wyryte jest już głęboko w świadomości, że słuchając te słowa w kolejny Wielki Post, reaguję na nie jak na zwyczajowe „Dzień dobry” z ust mijanego na schodach sąsiada. Ale Ewangelia nie może być melodią tła. Słowo Jezusa to nie tło – to treść życia. To wręcz warunek przeżycia.

Mam się zaprzeć siebie. To zaparcie się samego siebie niejednokrotnie polega na uznaniu tego, że mylę się co do oceny siebie i świata, że jest inaczej, niż mi się wydaje. To próba zaufania Komuś większemu ode mnie samego. Ciągle brzmi to w moich uszach jak pobożny slogan? Tak mi się tylko wydaje. Jest dokładnie inaczej. Obym tym razem zaufał w to, co słyszę z Twych ust. Krzyż czeka.

Wydaje mi się, że krzyż jest ponad moje siły. Chwilami w głębi serca odczuwam delikatny żal, że Jezus nie pozostawia mi w zasadzie wyboru. Twardy warunek – albo krzyż, albo samozatracenie. Wszystko dlatego, że krzyż automatycznie kojarzy się z czymś nieprzyjemnym, trudnym, bolesnym. Samozachowawczy instynkt rozpieszczonego dziecka popycha mnie do odrzucenia drogi Jezusa. Zachowuję się jak małe dziecko, które wypluwa gorzką tabletkę.

A może, tylko tak mi się wydaje?

Nie bójcie się!

3 Niedziela Adwentu

USMC-081218-M-4507D-001

Nie bójcie się!  Gdy słyszę te słowa w ustach kogoś potężniejszego ode mnie, albo kogoś komu porządnie podpadłem, są one niezwykłą pociechą. Usłyszeć je i pozostać wciąż małodusznym karzełkiem stłamszonym przez lęk – to rzeczywiście małość.

Nie bój się! Woła do mnie Izajasz. Oto twój Bóg. Już się zbliża. Nadchodzi, aby podnieść mnie z omdlałych kolan. Przychodzi, by pokrzepić osłabłe ręce. Nie czas zanurzać twarz w roztrzęsionych dłoniach. Nie czas na kolanach mieszać się z prochem. Pan jest blisko, by wypełnić swoje obietnice.

Na Jego słowie można bowiem polegać bardziej, niż na słowie harcerza i Zawiszy. Jeśli On powie, stanie się. Niezawodnie. Wszak rzekł słowo i świat stał się. Jego słowo otwiera oczy niewidomym i przywraca słuch głuchym. Przypomina o tym Jezus Janowi pogrążonemu w mroku więziennego zwątpienia. Przypomina również mnie oraz tobie.

Nie bój się małoduszny – Pan przychodzi aby cię zbawić, dać radość i szczęście. Nic nie stanie Mu na przeszkodzie. Nie bój się. Nie daj się zwątpieniu.

Wątpić, to ludzka rzecz. Świadczy o tym, że do wiary i nadziei nie podchodzi się bezmyślnie i bezrefleksyjnie. Jeśli wątpię, mogę jak Jan zadawać pytania. Usłyszę odpowiedź i przekonam się. Powróci otwarcie się na Bożą Prawdę. A Prawda mnie wyzwoli. Porażką jest ulec zwątpieniu i pozwolić mu kierować własnymi wyborami. A wtedy otworzyłbym się i zaufałbym słowom innym niż Pana. Czy będzie to harcerz, czy Zawisza? Lepiej zacząć się bać, jeśli mam ufać tylko w człowieka.

Tobie Panie zaufałem; nie zawstydzę się na wieki! Mów zatem Panie, bo sługa Twój słucha.

Powiedz tylko słowo.

Poniedziałek w 1 tygodniu Adwentu.

migrants

Czy słowa setnika coś ci przypominają? To dobrze. To znak, że bywasz świadomie na mszach świętych. I ty dołączasz się do tej prośby wypowiadanej codziennie przez miliony ust. Panie nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja.

Pan wysłuchuje tej prośby i posyła swe słowa. Bezustannie i wytrwale. Wielokrotnie i na różne sposoby. Słowa spragnione wysłuchania i zaowocowania w sercach i życiu proszących. Błąkają się one po świecie. Jak tłum migrantów, gotowych na wszystko, by dotrzeć do sytych i próżnych, zadufanych w sobie, rozleniwionych i znudzonych. Sparaliżowanych i bardzo cierpiących.

Przemawia przez Swój wybrany i umiłowany naród. Do Egipcjan, Asyryjczyków, Babilończyków, Greków i Rzymian. By wszystkie narody, również i nasz, pociągnąć do siebie, nauczyć dróg swoich i uczynić dziećmi wiary…

Żydzi? Ci chytrzy i pazerni ludzie, którzy wszędzie się wcisną, by nachapać się pieniędzy? I dla zdobycia władzy, gotowi są nawet wykorzystać holokaust? Ten naród Judaszów i faryzeuszy? Nigdy!

Pan jednak się nie zraża. Wciąż przemawia do wołających o słowo, do mnie i do ciebie, na kartach Pisma Świętego. Daje nam prawa, proroctwa, mądrości, modlitwy i przede wszystkim Dobrą Nowinę.

Biblia? Ta strasznie gruba, nudna i staroświecka książka? Jedynie efektownie wygląda na półce w salonie. A czytać ją mogą księża i świadkowie Jehowy. To nie dla mnie. Zresztą w ogóle nie lubię czytać.

Pan jest wierny i wciąż posyła swe słowa. Wybiera kapłanów, by je przekazywali, głosili i wiernie tłumaczyli.

Od kleru – tej czarnej zarazy, najlepiej się trzymać z daleka. Papież Franciszek to heretyk, nawet do pięt nie sięga NASZEMU papieżowi. A księża to złodzieje, darmozjady i pedofile.

Słowo Pana wciąż dobija się do naszych granic, jak kolejne fale migrantów. Jest na każdej ścieżce, drodze, plaży. On obdarzył każdego ochrzczonego udziałem w swej misji prorockiej. Chce mówić do mnie i do ciebie przez każde usta. Chce kierować każdymi dłońmi, by trafiać do wołających przez wszystkie napisane zdania. Być może woła do ciebie na tym blogu? Być może chce dotrzeć do adresata przez twój komentarz?

Słowo stoi u twego progu. Wypowiedz je w końcu, a będzie uzdrowiona dusza sparaliżowanego człowieka.