- Narzekanie i krytykowanie – gdyby to były dyscypliny olimpijskie walczylibyśmy o komplet medali. Sam mógłbym zgłosić akces do startu. Co kilkadziesiąt minut zaglądam w statystyki tego blogu i na jego fanpage, by załamywać ręce. Dlaczego tak mało wejść? Dlaczego tak mało komentarzy? Za każdym razem, gdy stoję przed jakimś wyzwaniem, staram się stać niewidzialnym. Dopiero gdy znajdzie się jakiś śmiałek, wychodzę z cienia i zaczynam krytykować i podważać jego wybory. Jestem wtedy jak typowy polski kibic. Z brzuchami wylewającymi się spod podkoszulka, siedząc wygodnie na kanapie przed telewizorem, śmiejemy się z polskich piłkarzy, święcie będąc przekonanym, że my lepiej przeprowadzilibyśmy tę akcję, gdybyśmy tylko chcieli. Ale nam się nie chce…
- Pozycja widza w loży szyderców jest bardzo wygodna. Zwalnia z wszelkiej odpowiedzialności. Pozwala nie oglądać się na innych, bo w końcu jest się ekspertem we wszystkich dziedzinach. Uważasz, że nie mam racji? Bo sam się mylisz i mi bezustannie zazdrościsz w swej małostkowości. Tobie też nie jest obca taka drwina? Wiem wszystko lepiej, każdy inny się myli, więc układam swoje życie wedle własnych planów. Inni mają tańczyć, tak jak ja im zagram. Myślę, że taki skrajny egoizm staje się udziałem młodszych pokoleń, które już od okresu prenatalnego przyzwyczajone są, że świat cały wokół nich się kręci, a im samym pozostaje konsumowanie tej okoliczności i ganienie za opieszałość.
- W ten niecny plan próbujemy wciągnąć nawet samego Boga. Obwiniam Go w głębi serca za każde niepowodzenia i opóźnienia w realizacji pomysłu na życie. Wydaje mi się, że coś mi się od Niego należy, za uczciwe życie. W ostateczności czuję żal, że muszę liczyć tylko na siebie, że postawienie na swoim kosztuje sporo stresu i niepokoju. Kiedy ranne wstają zorze, nikt z łóżeczka wstać nie może. Tobie śpiewa żywioł wszelki, ja mam prawo do swej drzemki. Tymczasem, zamiast zachowywać się jak rozkapryszone dziecko dyrygujące innymi na placu zabaw, mam zrezygnować z własnego planu, porządku na życie i zarazem pokazać, że z kimś się jednak muszę liczyć. Tym KIMŚ jest Bóg. Rezultat jest widoczny – pokój jak rzeka, sprawiedliwość jak morskie fale, potomstwo jak piasek… Czyż to nie lepszy wybór niż podskakiwać jak pchła przed Panem Bogiem?
Ewangelia (Mt 11, 16-19)
Ci, którzy odrzucili Jana Chrzciciela, nie przyjmą Chrystusa
Jezus powiedział do tłumów:
«Z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przesiadujących na rynku dzieci, które głośno przymawiają swym rówieśnikom: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie zawodziliście”. Przyszedł bowiem Jan, nie jadł ani nie pił, a oni mówią: „Zły duch go opętał”. Przyszedł Syn Człowieczy, je i pije, a oni mówią: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny».