Dziecinada w loży szyderców

Iz 48,18

  • Narzekanie i krytykowanie – gdyby to były dyscypliny olimpijskie walczylibyśmy o komplet medali. Sam mógłbym zgłosić akces do startu. Co kilkadziesiąt minut zaglądam w statystyki tego blogu i na jego fanpage, by załamywać ręce. Dlaczego tak mało wejść? Dlaczego tak mało komentarzy? Za każdym razem, gdy stoję przed jakimś wyzwaniem, staram się stać niewidzialnym. Dopiero gdy znajdzie się jakiś śmiałek, wychodzę z cienia i zaczynam krytykować i podważać jego wybory. Jestem wtedy jak typowy polski kibic. Z brzuchami wylewającymi się spod podkoszulka, siedząc wygodnie na kanapie przed telewizorem, śmiejemy się z polskich piłkarzy, święcie będąc przekonanym, że my lepiej przeprowadzilibyśmy tę akcję, gdybyśmy tylko chcieli. Ale nam się nie chce…
  • Pozycja widza w loży szyderców jest bardzo wygodna. Zwalnia z wszelkiej odpowiedzialności. Pozwala nie oglądać się na innych, bo w końcu jest się ekspertem we wszystkich dziedzinach. Uważasz, że nie mam racji? Bo sam się mylisz i mi bezustannie zazdrościsz w swej małostkowości. Tobie też nie jest obca taka drwina? Wiem wszystko lepiej, każdy inny się myli, więc układam swoje życie wedle własnych planów. Inni mają tańczyć, tak jak ja im zagram. Myślę, że taki skrajny egoizm staje się udziałem młodszych pokoleń, które już od okresu prenatalnego przyzwyczajone są, że świat cały wokół nich się kręci, a im samym pozostaje konsumowanie tej okoliczności i ganienie za opieszałość.
  • W ten niecny plan próbujemy wciągnąć nawet samego Boga. Obwiniam Go w głębi serca za każde niepowodzenia i opóźnienia w realizacji pomysłu na życie. Wydaje mi się, że coś mi się od Niego należy, za uczciwe życie. W ostateczności czuję żal, że muszę liczyć tylko na siebie, że postawienie na swoim kosztuje sporo stresu i niepokoju. Kiedy ranne wstają zorze, nikt z łóżeczka wstać nie może. Tobie śpiewa żywioł wszelki, ja mam prawo do swej drzemki. Tymczasem, zamiast zachowywać się jak rozkapryszone dziecko dyrygujące innymi na placu zabaw, mam zrezygnować z własnego planu, porządku na życie i zarazem pokazać, że z kimś się jednak muszę liczyć. Tym KIMŚ jest Bóg. Rezultat jest widoczny – pokój jak rzeka, sprawiedliwość jak morskie fale, potomstwo jak piasek… Czyż to nie lepszy wybór niż podskakiwać jak pchła przed Panem Bogiem?

Ewangelia (Mt 11, 16-19)

Ci, którzy odrzucili Jana Chrzciciela, nie przyjmą Chrystusa

Jezus powiedział do tłumów:

«Z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przesiadujących na rynku dzieci, które głośno przymawiają swym rówieśnikom: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie zawodziliście”. Przyszedł bowiem Jan, nie jadł ani nie pił, a oni mówią: „Zły duch go opętał”. Przyszedł Syn Człowieczy, je i pije, a oni mówią: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny».

Chleb życia

Wpierw przeczytaj J 6,41-51

eucharystia

Pisząc ten wpis, zajadam z miseczki mieszankę studencką. Moja dłoń raz za razem sięga po orzeszka, żurawinę, suszonego bananka i co tam jeszcze jest pysznego. Właściwie nie wiem, gdyż robię to mimochodem. Ani się spostrzegę w twórczym zapale, jak miseczka się opróżni. Słodycz mnie wypełni, ale nie nasyci. Jak skończę pisać i opublikuję ten wpis, szybciutko przygotuję kolację.

  • Nie wystarczy nasycić głód, trzeba się porządnie najeść.
  • Nie wystarczy wypić jeden kieliszek, trzeba się upić.
  • Nie wystarczy odwiedzić rodzinę na wsi, trzeba wykupić wczasy na Karaibach.
  • Nie wystarczy mieć telefon do rozmów, trzeba mieć najnowszy topowy model.
  • Nie wystarczy mieć 100 minut w abonamencie, trzeba mieć wszystko bez limitu.
  • Nie wystarczy mieć 110 kanałów w telewizorze, trzeba mieć jeszcze Netflixa.
  • Nie wystarczy obejrzeć dobry film po kolacji, trzeba  obejrzeć cały sezon serialu.
  • Nie wystarczy 20 sukienek w szafie, trzeba pójść wydać krocie na wyprzedażach.
  • Nie wystarczy najlepsza przyjaciółka z klasy, trzeba mieć tysiące znajomych na FB.
  • Nie wystarczy czuła noc z żoną, trzeba szukać inspiracji w pornografii.
  • Nie wystarczy pensja z pracy, trzeba dodatkowych fuch, etatów, nadgodzin i przekrętów finansowych.

Wyliczanka ta nie ma końca. Tak jak nienasycone jest nasze ciało. Ciągle chcemy więcej, gdyż ciągle nam mało. Ciągle mamy powody do narzekań i szemrań. Dłoń sięga raz za razem do miseczki i za chwilę uderza o puste dno. Ciało pęcznieje, lecz i apetyt rośnie w miarę jedzenia. Co innego mój duch.

  • Dlaczego duch nie jest tak nienasycony?
  • Dlaczego nie odczuwam tak nieprzepartego głodu Jezusa?
  • Dlaczego siedem razy przebaczać, to wciąż dla Pana za mało?
  • Dlaczego dłuży mi się Msza święta i każda modlitwa?
  • Dlaczego sądzę, że jedna przyjęta Eucharystia wystarczy mi jak Eliaszowi na czterdzieści dni i nocy wędrówki, a może i dłużej?
  • Dlaczego wciąż zawężam listę bliźnich wartych szczypty mej miłości?

Obym przesadnie dbając o zachcianki ciała, nie zagłodził się z dala od jedynego chleba życia – Jezusa.

 

Zamieszkało wśród nas.

Boże Narodzenie.

Brooklyn_Museum_-_The_Birth_of_Our_Lord_Jesus_Christ_(La_nativité_de_Notre-Seigneur_Jésus-Christ)_-_James_Tissot_-_overall

Przeczytałem dzisiaj informację, że w Paryżu obecnie żyje dwa razy więcej szczurów niż ludzi. Dlaczego takie informacje podaje się akurat w Święta? Nie wiem. Wiem tylko, jaka wizja pojawiła mi się przed oczami.

Otóż władze miasta Paryża postanowiły uhonorować swoją najliczniejszą grupę mieszkańców. Specjalnym, uroczystym dekretem, merostwo nadało wszystkim szczurom obywatelstwo wraz z  związanymi z nim prawami. Co więcej. Ze szczurów uczyniła grupę uprzywilejowaną. Od tej pory to ludzie musieli służyć gryzoniom. Być im poddanymi i ze wszech miar usłużnymi. Dla wygody nowych obywateli dostosowywano całe miasto. Ułatwiono dojścia do magazynów żywności. Usuwano wszelkie przeszkody w postaci betonowych ścian i innego żelastwa. Buntujący się przeciwko nowym władcom Paryża ludzie zostali bezpardonowo strąceni do otchłani Bastylii. Szczury szybko się rozmnażały, lecz nie potrafiły sobie dać rady z różnymi chorobami, które je dręczyły. Mer Paryża oddał zatem swoje dziecko, by zostało genetycznie zmodyfikowane i stało się podobne we wszystkim myszom. Nie miało jednak im władać. Syn został przeznaczony jako dawca narządów. A w ostateczności jako żywy pokarm. Wszystko to, z niewytłumaczalnej i niezmiernej miłości do szczurów. I tu bajka się kończy. Po ludzku absurdalna i niesmaczna. Panie wybaczą.

Czy wywyższenie ludzi ponad aniołów nie było dla części z nich jeszcze bardziej szokujące? Jezus zstąpił z wysokości niebios na samo dno człowieczej biedy. Czyż nie jest to wyrazem jeszcze większej i niezgłębionej miłości Boga Ojca do synów Adama? Możemy z godnością już teraz patrzeć na siebie. Nawet jeśli czasami zachowujemy się gorzej od zwierząt. Jeśli Bóg jest jednym z nas  i jest to powodem radości chórów anielskich, czy narzekanie na los ma jakikolwiek sens?

Cóż masz niebo nad ziemiany?
Bóg porzucił szczęście twoje,
Wszedł między lud ukochany,
Dzieląc z nim trudy i znoje;
Nie mało cierpiał, nie mało,
Żeśmy byli winni sami,
 A Słowo Ciałem się stało
 I mieszkało między nami.

Wesołych Świąt rodzących prawdziwą radość i nadzieję, życzę wszystkim.