Jednego ducha i jednej myśli.

1 Kor 1,10-13.17

1280px-Si-o-se-Pol

Trwa tydzień w którym Kościół poleca mi modlitwę w intencji jedności wszystkich chrześcijan. Duch jedności i miłości braterskiej, który zawsze wyróżniał nas od innych, coraz wyraźniej zanika. Jeszcze się niby modlimy o jedność, jeszcze prowadzimy rozmowy, podpisujemy traktaty, wymieniamy się pocałunkami pokoju. Ale nasza jedność i braterstwo nie są pociągającym świadectwem dla pogrążonych w zwątpieniu i niewierze. Wysiłki świętych coraz bardziej przypominają blask pojedynczych zapałek wobec nadciągającej nocy na bezkresnej i nagiej pustyni.

Czy może być bliżej zjednoczenia chrześcijan, gdy coraz wyraźniej dzielą się sami katolicy? Ja jestem papieża Franciszka, a ja nie uznaję, tego heretyka i komunisty tylko papieża Benedykta. Należę do tych, którzy bronią wiary od czasów Piusa X. A ja słucham jedynego NASZEGO papieża. Uznaję ważność tylko mszy przodem do ołtarza i po łacinie, a ja prawdziwych wierzących spotykam tylko wśród charyzmatyków. Różnorodność, zamiast ubogacać, zaczyna skłócać. Gdyż zamiast szukać, tego co nas łączy, ciągle próbuję udowodnić, że tylko ja mam rację.

Jak podzielone jest polskie społeczeństwo, nie muszę dawać przykładów. Nie ma tygodnia, by chwiała się niezłomna jedność mojej i twojej rodziny. Choć życzę ci jak najlepiej, nie wątpię, że i u ciebie dochodzi do mniejszych lub większych scysji. Dlaczego tak jest? Dlaczego człowiek człowiekowi zamiast bratem jest wilkiem? Czy może nie z tego powodu, o którym pisał święty Paweł: Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię (Rz 7,15). Brakuje jedności nawet w sobie samym. Brakuje zgody pomiędzy rozumem, sumieniem i sercem.

Dlatego w tym Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan, proszę Cię Panie, bym nie zrzucał całej odpowiedzialności na papieża i patriarchę. Bym swojej roli nie ograniczał wyłącznie do krótkiej modlitwy lub raczej do wysłuchania modlitwy w tej intencji na dzisiejszej Mszy Świętej. Proszę Cię, bym wsłuchał się pilnie w głos sumienia we własnym sercu. Bym stał się człowiekiem jednego ducha i jednej myśli, a nie targały mną wichry namiętności, sporów, fałszywych ambicji i pożądliwości. Bo tylko tak budowana jedność – od własnych serc, ma szansę zabliźniać rany wszelkich rozłamów.