Jak u Orzeszkowej

Łk 3,23-4,13 KKK 36-38

  • Życie byłoby o wiele łatwiejsze. gdyby nie było takie trudne. A trudne jest bardzo często z tego powodu, że na siłę pragnę uniknąć trudności. Zbaczam z dobrej ścieżki idąc na skróty, na łatwiznę. Z powodu pogoni za łatwymi przyjemnościami. nie mam czasu na szczęście. Prężąc muskuły na pokaz tracę siły na prawdziwą walkę. I to wszystko dzieje się prawie samoistnie. Po prostu wypływa z mojej lichej natury. Pierwszy z brzegu przykład. W mojej lekturze Pisma Świętego trafiam na genealogię Jezusa. Niekończący się szereg siedemdziesięciu siedem dziwacznych imion. W 99% przypadków automatycznie omijam ten tekst i od razu przechodzę do czwartego rozdziału. Traktuję Słowo Boże z taką samą pogardą jak maturzyści opisy przyrody w powieściach Orzeszkowej. Co mną powoduje? Muszę się poważnie zastanowić, by znaleźć motywację tego „skipu”. Błyskawiczny osąd, że nie warto, nic ciekawego, po co, dawno już to powinni usunąć… Zyskuję tak niewiele. Nie dowiem się nigdy ile tracę.
  • Te siedemdziesiąt siedem imion policzyłem tylko z tego względu, żeby podkreślić, jaka to długa wyliczanka. Tymczasem dzięki tej mojej ciekawości odkryłem ciekawą prawdę. Wystarczyło troszeczkę wysiłku a Bóg do mnie przemówił. Dla nas cyfry mają znaczenie użytkowe i dosłowne. W Piśmie Świętym bywały jednak ozdobnikami czy metaforami, niekoniecznie oznaczały więc liczbę opisywanych rzeczy. My, współcześni ludzie, nie do końca jesteśmy w stanie to pojąć. W myśli żydowskiej trójka jest cyfrą Boga, jakby już wtedy przeczuwali istnienie Trójcy Świętej! Liczba cztery symbolizuje zaś świat (ze względu na cztery strony świata). Zatem suma Boga i świata wynosi siedem. Siódemka to zatem pełnia, całość. Doskonała i wystarczająca ilość. Ani za dużo. ani za mało. Piotr pyta się Jezusa, czy ma przebaczać aż siedem razy. Jezus mu na to, że nie siedem razy ale aż siedemdziesiąt siedem. Czyli zawsze, bez wyjątku. Mamy przebaczać dokładnie, po aptekarsku tyle razy, ile razy ktoś nam zawinił. Te 77 pokoleń ludzkości do czasów Jezusa to zatem doskonałe wypełnienie czasu. Jezus przyszedł dokładnie wtedy, kiedy miał przyjść. Nie zwlekał, ani się nie pospieszył. Wszystko co miało się wydarzyć przed Jego narodzeniem w Betlejem stało się. Każdy Jego przodek był niezbędny. Nawet ten najgorszy. Bez niego bowiem czegoś by brakowało. Nikt nie może zatem powiedzieć, że bez niego świat by się normalnie potoczył. Nie ma zbędnych ludzi. I tak było przed urodzeniem Jezusa. Tak też jest przed Jego powtórnym przyjściem. Czyż to nie pocieszająca wiadomość? A przeskakując rodowód Jezusa w Ewangelii, ta prawda by do mnie nie dotarła. Z powodu mego lenistwa, mej skażonej natury. Mogę poznawać historię tych ludzi, znaczenie ich imion… Pan ma tyle mi do powiedzenia! Bylebym tylko chciał Go posłuchać, odkryć, doświadczyć! To, że akurat przyszła mi myśl na liczenie imion, też z pewnością nie było przypadkiem.
  • Cudowne są natchnienia Boże. Doświadczam jednakże również szatańskich pokus. Te pokusy plus moja słaba natura to okropna mieszanka. Próba ogniowa. Kto nie próbuje ten niczego nie osiąga. Bóg mógłby z pewnością wgrać we mnie upgrade, który wyczyściłby ze mnie wszelkie niedoskonałości. Ale po cóż bym wtedy istniał, skoro dublowałbym aniołów? Tylko to co dużo kosztuje dobrze smakuje. Miłość która kosztuje, każe się zmieniać, rezygnować z siebie, zwalczać pokusy to dopiero niezwykłe doświadczenie! Ileż można mieć z siebie satysfakcji po pokonaniu challenge. Dlatego Jezus poddał się pokusie po czterdziestu dniach postu. Ten miłośnik wszystkiego co ludzkie, nie zrezygnowałby z takiej frajdy. Całym swoim ziemskim życiem pokazał, że pójście na łatwiznę jest najgorszą z możliwych opcji.

Piękno i prawda

Łk 3,1-22
KKK 31-35

  • Święty Łukasz na początku trzeciego rozdziału wyraźnie wskazuje kontekst historyczny swej opowieści. Wymienia szereg postaci znanych nie tylko z kart Ewangelii. Każdy może sprawdzić w encyklopedii w jakich latach panował Tyberiusz, Herod Antypas i brat jego Filip. Potwierdzone jest również istnienie Poncjusza Piłata. Kronikarze odnotowali krwawe spory pomiędzy nim a mieszkańcami Judei. Dlaczego istotne są te dane? Po co w księdze traktującej o duchowym Królestwie Bożym wzmianki o królestwach ziemskich? Wiara w Jezusa nie jest naiwnością, bajką, wymyśloną ideologią. Jest ona mocno zakorzeniona w rzeczywistości, którą można objąć i zbadać rozumem. Skoro Jezus działał w konkretnych czasach historycznych, poznając te czasy, możemy lepiej zrozumieć kontekst Jego nauczania. To kolejna zachęta, żeby swoją religijność przeżywać nie tylko mistycznie, emocjonalnie ale i intelektualnie.
  • Człowiek stworzony jest po to, żeby szukać Boga. Dążenie do transcendencji wpisane jest w ludzką naturę. Im dłużej człowiek babrze się z fizjologiczno-materialnym bagnie, tym głośniej odzywa się w głębi jestestwa pragnienie osiągnięcia czegoś większego, wznioślejszego. Gdy przez długi czas karmię się tylko papką z mediów społecznościowych, czuję jak we mnie narasta pragnienie przeczytania jakiejś klasyki literatury. Podobnie po długim okresie słuchania łatwej i banalnej muzyki ciągnie mnie do ambitnej muzyki klasycznej, awangardowej. Nawet w jedzeniu od czasu do czasu ma się ochotę zjeść coś wykwintnego w eleganckiej restauracji. Podobnie jest z chęcią spędzenia urlopów w jakiś atrakcyjnych turystycznie miejscach. Zamiast codziennych widoków widzianych w drodze z domu do pracy chce się zobaczyć arcydzieła architektury lub cuda natury. Ostatnio byłem z rodziną w uroczych miastach Flandrii. Polecam.
  • Nie tylko piękna szukam w życiu. Najpiękniejszej kobiety nie muszę już szukać od prawie dwudziestu dwu lat. Jest we mnie głód prawdy, ciągle niezaspokojonej ciekawości. Z pewnością ten głód prawdy skłaniał ludzi do przychodzenia do Jana Chrzciciela. „Cóż więc mamy czynić?” Skoro pada z moich ust pytanie oznacza to nic innego, że chcę poznać na nie odpowiedź. Chcę skonfrontować swoje poglądy, przekonania z opinią autorytetów takich jak Jan, by poznać czy nie oddalam się od prawdy. Ale czy autorytet może się mylić? Nie raz każdy z nas doznał zawodu w tej materii. Dlatego szukam najwyższego autorytetu. I czystą, niezawodną prawdę w końcu odnajduję w tym, co sam o sobie powiedział, że jest Prawdą.
  • Prawda często jest niewygodna. Podobnie piękno może wielu spowszednieć. Jeśli chcę być na siłę oryginalny, jeśli chcę zwrócić koniecznie na siebie uwagę, to najprościej to osiągnąć kwestionując powszechne standardy prawdy i piękna. By moja prawda była zawsze na wierzchu, muszę zdyskredytować, ośmieszyć prawdę obiektywną. W ostatecznym wypadku zakneblować ją lub wprost zabić. Taki los spotkał z ręki Heroda Jana Chrzciciela.
  • Wielu ludzi może mnie oszukiwać, również w kwestiach wiary. Oszukiwać też mogę się sam. I chociaż Bóg ciągle daje mi się poznawać, bezustannie do mnie mówi, to opierając się wyłącznie na własnych siłach nigdy mi się nie uda Go doświadczyć. Zbyt głupi jestem, by ogarnąć Boga. Jeszcze bardziej głupi niż muszka owocówka zastanawiająca się nad motywacją naukowca wkładającego ją pod szkła mikroskopu. Nie uwolnię się definitywnie od wszelkich wątpliwości co do istnienia Stwórcy i Jego miłości. Wiara zawsze pozostanie wiarą. Rozumowemu poznawaniu Boga niezbędna jest Jego łaska. Rozum jednakże pozwala mi się na nią szerzej otworzyć.

 

Poznać i dać się poznać

  • Czytając powyższe słowa z uwagą, może niejednego zaskoczyć, że Jan wypiera się wcześniejszej znajomości Jezusa. Przecież to niemożliwe! Byli wszak kuzynami. W ówczesnych czasach więzy rodzinne były jeszcze ściślejsze i istotniejsze niż dzisiaj. Dodatkowo obydwoje byli jedynakami. Nie mogli się zatem przeoczyć w tłumie krewniaków. Prawda – Jan większość swojego dotychczasowego życia spędził w pewnym odosobnieniu na pustyni. Być może we wspólnocie esseńczyków. Przygotowywał się tam duchowo do swojej życiowej misji. Trudno sobie jednak wyobrazić, by całkowicie zerwał relacje ze swoimi rodzicami. Przecież tak długo na niego czekali! Elżbieta z całą pewnością wiedziała, kim jest Syn Maryi. Doświadczyła tego tak mocno jeszcze przed Jego narodzeniem. Ta wiedza całkowicie przemieniła jej życie. Cóż z tego, że Jezus prowadził spokojne życie w Nazarecie. Jej syn równie długo czekał na moment wskazany przez Boga. Pomimo tych faktów Jan uroczyście zapewnia: Ja Go nie znałem.
  • Można kogoś znać przez wiele lat i nic o nim nie wiedzieć. W dzisiejszych czasach, gdy każdy zatopiony jest przez większość czasu w rzeczywistości wirtualnej, jest to coraz częstsze zjawisko. Czytając reportaże po dramatycznych wydarzeniach, często czytam słowa najbliższych i znajomych, że nic nie zapowiadało dramatu. To był spokojny, normalny chłopak. Co w niego wstąpiło – zadają sobie pytanie. Znali go, codziennie się z nim widzieli, ale nie wiedzieli, co się dzieje w jego wnętrzu. Z drugiej strony jest sytuacja, gdy ktoś ma gigantyczną wiedzę na czyjś temat, ale tej osoby osobiście nie zna. Ilość informacji, nawet bardzo intymnych, gromadzonych na nasz temat jest przerażająca. Może to i dobrze, że nie jestem tego w pełni świadomy, co o mnie gdzieś tam wiedzą i do czego wykorzystują tę wiedzę. Pod choinkę dostałem smartbanda. Już tam ktoś w Chinach wie, gdzie chodzę, kiedy i jak śpię, jakie mam ciśnienie krwi itd.
  • Janowi (Chrzcicielowi i Ewangeliście) chodzi zatem o inną znajomość. O ścisłą więź, zjednoczenie, poznanie dogłębne i przyjęcie. Nie na darmo w ich kulturze „poznaniem swego małżonka” nazywano stosunek płciowy. Dlatego Maria pytała Gabriela jakże się to stanie, skoro NIE ZNA męża. Poznać Jezusa to ściśle się z Nim zjednoczyć. Zespolić się, by na świat patrzeć Jego Oczami, by serce biło w Jego rytmie, by zamiast własnej woli kierować się Jego wolą. Tam nad Jordanem Jan musiał to sobie wszystko uzmysłowić. Znajomość i wiedza o Jezusie została umocniona i przemieniona przez wiarę. Dlatego z taką mocą i przekonaniem mógł zaświadczyć, że Jezus jest Synem Bożym. Takiej znajomości Pana życzę tobie i sobie. Niech się tak stanie.

Ewangelia (J 1, 29-34)

Chrystus jest Barankiem, który gładzi grzech świata

Jan zobaczył podchodzącego ku niemu Jezusa i rzekł: «Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: „Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi».

Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem ducha, który zstępował z nieba jak gołębica i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: „Ten, nad którym ujrzysz ducha zstępującego i spoczywającego na Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym”. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym».