Zdobywcy i ich Sojusznik

  • 2 Sm 5,6Zdobywanie Królestwa niebieskiego jest jak szturm na niezdobytą twierdzę. Trzeba mieć odwagę króla Dawida, by nie zwątpić przed ogromem zadania. Wróg, a jest nim szatan, szydzi ze mnie, że odepchną mnie z tej podjętej ścieżki nawet ślepi i kulawi. I ma rację, gdyż marny ze mnie wojownik. Sam błąkam się przez życie jak niewidomy i bez przerwy potykam się na tej drodze.
  • Jestem jak owi uczeni w Piśmie. Byli oni zawistni, bo Jezus okazał się większym autorytetem niż oni. Byli chytrzy i perfidni, gdyż zdecydowali się zdyskredytować Mistrza, byle tylko nie tracić swojej klienteli. Nienawiść zaślepiała ich i sprawiała, że w sporze posuwali się do absurdalnych argumentów. Ileż razy i mnie dotykają podobne wady. Ulegam bowiem pokusom, które są jak celne strzały wzbraniających mi dostępu do nieba.
  • Musiałbym być głupcem, jeżeli pomimo tych ran dalej polegał wyłącznie na swych siłach. Szybko bym się wykrwawił. Rozsądek podpowiada mi poszukiwanie mocnego sojusznika. Mocniejszego niż przeciwnik stojący mi na drodze. W obliczu wroga rozsądnym jest zewrzeć swoje siły. Stanąć do walki ramię w ramię z bratem. Tam gdzie są rozłamy, przeciwstawne sądy, frakcje, skłócenie, tam porażka szyderczo zagląda prosto w twarz.
  • Niezwyciężonym sojusznikiem i wybitnym strategiem danym przez Boga jest Duch Święty. Odrzucić Jego wskazówki, by straceńczo walczyć wedle własnego planu to niewybaczalny błąd. Kto sam, bez pomocy braci i wbrew decyzjom Głównodowodzącego rusza na uzbrojonego po zęby przeciwnika, ten właściwie jest już martwy.

Ewangelia (Mk 3, 22-30)

Chrystus przeciw Szatanowi

Uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili o Jezusie: «Ma Belzebuba i mocą władcy złych duchów wyrzuca złe duchy».

Wtedy Jezus przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: «Jak może Szatan wyrzucać Szatana? Jeśli jakieś królestwo jest wewnętrznie skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc Szatan powstał przeciw sobie i jest z sobą skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim. Nikt nie może wejść do domu mocarza i sprzęt mu zagrabić, jeśli mocarza wpierw nie zwiąże, i dopiero wtedy dom jego ograbi. Zaprawdę, powiadam wam: Wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego». Mówili bowiem: «Ma ducha nieczystego».

Rzekł Duch Święty

Dz 12,24-25
13,1-5

Holy_Spirit_as_a_dove

W tych pięciu reporterskich zdaniach z Dziejów Apostolskich wymienionych jest aż osiem osób. Niesamowite nagromadzenie! W Nowym Testamencie może się mierzyć co najwyżej z genealogią Jezusa i spisami apostołów. W dzisiejszej dobie ta litania imion i przydomków nie powinna mnie zaskakiwać, czy onieśmielać. Z tłumem ludzi, zalewem informacji i lawiną danych mam bowiem do czynienia częściej niż z błogą ciszą. Taki los jest udziałem dziennikarza, archiwisty i informatyka. Nie tylko moim.

Niektóre imiona są powszechne znane i niejednokrotnie przypominane. Wszak Szaweł to nikt inny jak Apostoł Narodów – święty Paweł z Tarsu. Spostrzegam go właśnie w momencie rozpoczęcia podróży misyjnej. Jan zwany Markiem to ewangelista. Heroda też raczej nie trzeba przedstawiać. O Szymonie Nigrze, Manaenie i Lucjuszu Cyrenejczyku nawet w Wikipedii można znaleźć jedynie lakoniczne półsłówka.

Podobnie jest w życiu. W tym wartkim sumieniu, które wlewa się do mojej świadomości. Informacji jest mnóstwo, gdyż źródeł, z których do mnie napływają, jest tak wiele. Jedne są powszechne, powtarzane przez wiele ust. Inne ledwo migną przed okiem, są jedynie szumem informacyjnym. Jest rodzina i anonimowi czytelnicy mojego bloga. Prośby synów i któryś tam kanał RSS z ciekawostkami ze świata nauki. Mądrość polega na przesiewaniu tych informacji i wsłuchiwaniu się w głosy najważniejsze, najistotniejsze.

We wspomnianej ósemce bohaterów dzisiejszego I czytania zacytowana jest wypowiedź tylko jednego z nich. Najistotniejsze słowa, jedyne warte przekazania dalej, padły z ust Ducha Świętego. Wymieniony jest jako ostatni. Łatwo można Go przegapić. Nikt jednak ani wtedy, ani teraz nie może wątpić, że Jego wpływ na wydarzenia jest największy. On jest swoistym managerem zdarzeń:  doradzającym i kierującym. Duch Święty rzekł – wiadomo co robić.

Jak jednak dzisiaj wsłuchiwać się w Jego głos? Jak wychwycić Jego przesłanie w tym roju słów, który mnie i ciebie otacza? Muszę pamiętać, że On jest Osobą. Więc nie mogę Go traktować na równi z poetyckimi natchnieniami, ideami, czy bezosobową mądrością. To nie gołąbek czy płomyk, który mnie najdzie jak senny koszmar lub głupi pomysł. Z osobą nawiązuje się kontakt i prowadzi dialog. To brak kultury rozmawiać z kimś, czytając jednocześnie SMS, mając włączony telewizor, a głowę pełną rozmaitych rozproszeń. Wyobrażasz sobie taką rozmowę z instruktorem na strzelnicy, doradcą podatkowym, lekarzem wydającym ci diagnozę lub adwokatem w trakcie rozprawy sądowej? A tu jest Ktoś więcej!

Duchu Święty! Szturchnij mnie czasem, bym przestał być „nieogarem”. Rzeknij tak, bym w końcu pojął, przyjął i wykonał. Sam wiesz najlepiej jak to zrobić. Wszak Twoje możliwości komunikacyjne są nieprzebrane. Amen

Przemienienie

Mt 17, 1-9

sun-203792_1280

Czasami wydaje mi się, że gdybym był świadkiem takich cudów, jakie na własne oczy widzieli Apostołowie, byłoby mi łatwiej w wierze. Gdybym nie musiał wypatrywać twarzy Jezusa w bezdomnym i w białej hostii, lecz zobaczyłbym Jego jaśniejące oblicze, jak na górze Tabor, nie miałbym żadnych wątpliwości. Chociaż jeden mały cud, jedno usłyszane słowo.

Tymczasem Apostołowie mieli Jezusa na co dzień. W momencie próby Golgoty, na nic się zdały doświadczane wskrzeszenia, słyszany głos Ojca z nieba. Jedenastu z dwunastu zwątpiło i dało drapaka. Całkiem spory odsetek. Czy zatem decydującym argumentem stało się dla nich dopiero osobiste spotkanie ze zmartwychwstałym Jezusem? Było może trochę lepiej, lecz ciągle siedzieli zamknięci w wieczerniku. Zastanawiali się też nad powrotem do sieci. Nad rezygnacją z łowienia ludzi, by wieść spokojne życie łowiąc zwyczajnie ryby. Jak rybakom przystało.

Mieli dobre chęci, wiele samozaparcia i determinacji. Nikt tego nie odmówi temu Bożemu Zapaleńcowi – Piotrowi. Jednak nie byli w stanie sami wykrzesać w sobie tyle wiary, tyle mocy, by odważnie zrealizować swoją misję w świecie. Nawet cuda im nie pomogły, które widzieli. Dopiero Duch Święty, który zstąpił na ich otwarte w pokorze serca, dał im moc.

Dlatego nie mam co się martwić, że stoję na gorszej pozycji niż święci. Nie mam co się przekreślać, gdy nie uczę się na własnych błędach i jak słaby grzesznik ulegam tym samym pokusom. Taki już jest los człowieka, że w konfrontacji ze złem nie ma szans, gdy polega tylko na własnych siłach. Najwięksi twardziele i świętoszki zazwyczaj upadają z największym hukiem.

Czy zatem jestem skazany na porażkę? Czy mam zatem odrzucić wszelki normy, bo i tak są one poza moim zasięgiem?

Myślę, że Jezus pozwolił swoim uczniom ujrzeć swoją chwałę, żeby uzmysłowić im, że i oni ( a więc i ja) mogą dostąpić cudu przemiany. Zapraszam Cię Duchu Święty w moje skromne progi. Rozświeć wszystkie zakamarki mego jestestwa. Niech zajaśnieję chwałą jako Twa Świątynia. Nie moją mocą jednakże, bo marnym prochem jestem, który światła już nie daje. Twoją mocą, o Panie. Amen