Wpierw przeczytaj : Łk 10, 1-9 oraz Iz 66,10.12-14c
Upał często doskwiera więc nikt z nas nie nosi futerka, ale pokornie przyjmuję z ust Jezusa, że jestem jak ta wełniana kulka na czterech nogach. Jestem Bożą owcą. Kolejny raz słyszę ostrzeżenie o wilkach. Jak często trzeba przypominać o nich owcom? Pewnie lęk przed nimi mają wkodowany genetycznie. Już Adam i Ewa przekonali się, że my takiego zdrowego instynktu wobec szatana nie mamy. A zatem posłany jestem pomiędzy wilki. Chrześcijaństwo to nie ckliwa bajeczka sprzed pięćdziesięciu lat. Jesteśmy bez ustanku na pierwszej linii frontu. Pewnie słyszałeś to już nie raz. Ale widocznie trzeba nam to powtarzać, bo szybko o tym zapominamy.
Cóż zatem pozostaje nam uczynić, gdy postrzeżemy wokół siebie błyski wilczych ślepi? Mogę przeraźliwie beczeć, chować się w krzaki, udawać martwego lub niewidzialnego. Tak czyni spora liczba kanapowych katolików – wilczy fast-food.
Mogę też prężyć muskuły, ostrzyc kopytka, stroić się w wilczą skórę i śledzić zdrajców wśród czarnych owieczek. Ileż razy naiwnie sądziłem, że dam radę pokusie? A gdy już się wykrwawiałem po nierównej walce, pocieszałem się, że inni oberwali gorzej, albo szukałem winnych wśród innych.
Słuchając tych słów Jezusa do posłanych uczniów, może w końcu zrozumiem, że jestem tylko owcą. A owca nigdy nie da rady wilkowi. Dlatego musi być blisko pasterza. Trzymaj się blisko Pana, a On zatroszczy się o Ciebie. Dla wilków jest bowiem nieustraszonym i zwycięskim Pogromcą. A dla swych dzieci jak najczulsza matka. Jak niemowlęta będzie nas nosił, na kolanach będziemy pieszczeni i karmieni.
Taki jest nasz Bóg!